Misja 7. TSK
Opis pierwszy
Sytuacja jest niewesoła. Od razu zauważymy, że wioska naszych sprzymierzeńców dzielnie broni się przed atakiem wroga. Nie podziwiajmy jednak zbyt długo walki kolegów, bo zaraz przyjdzie kolej na nas! Szybko każemy budować szkołę i ruszamy naszym wojskiem na lewo od opuszczonego spichrza. Dzielimy łuczników i lekką jazdę na 2 oddziały i formujemy obronę. Z przodu topornicy (najlepiej 2 rzędy), za nimi 2 oddziały łuczników, a jazda po lewej i prawej. Mniej więcej tak:
Gdy otrzymamy trzecią wiadomość, ruszą na nas oddziały nieprzyjaciela. Gdy dojdzie do starcia, powinniśmy uderzyć jazdą na piechurów wroga (tylko nie na halabardzistów!). Przy odrobinie szczęścia pozostanie nam kilku toporników, trochę jazdy i wszyscy łucznicy. Radzę zapisać grę przed walką i próbować rozegrać ją tak, żeby zostało nam jak najwięcej oddziałów ;).
Teraz możemy rozejrzeć się po okolicy. W prawym narożniku widzimy wioskę sprzymierzeńców, a w lewym, za mostem znajduje się gród Walheim. W pobliżu naszej bazy znajdziemy wszystko, czego nam potrzeba, a nawet jeszcze więcej (opuszczony spichrz) ;).
Przyjazna wioska cały czas produkuje wojsko i wysyła je na pewną śmierć. Żołdacy nie mają szans w starciu z kusznikami nieprzyjaciela. Nie możemy przecież pozwolić, żeby nasi sprzymierzeńcy ginęli na próżno! Dlatego większą część łuczników stawiamy za żołdakami, a jednym czy dwoma prowokujemy wroga do pościgu za nami. Uciekamy oczywiście do wioski buntowników i tam niszczymy wroga. Przy odrobinie szczęścia, po drugim ataku pójdą za nami piechurzy z mieczem, a potem halabardziści.
Tylko nie zapomnijcie o rozbudowie wioski (przynajmniej 2 kamieniołomy). Staramy się również poprowadzić drogę do opuszczonego spichlerza, a po drodze postawić kilka kopalni węgla. Las koło magazynu wycinamy przy pomocy drwala i tartaku (gdy leśniczy wytnie wszystkie drzewa, burzymy jego chatkę i budujemy ją nieco wyżej).
Po ok. 40 minutach gry obrona przeciwnika powinna się załamać - 2 oddziały halabardzistów, 1 piechurów i 1 kuszników (kusznicy wyjdą na końcu, wystarczy ich wyciągnąć za most i zaatakować jazdą lub topornikami). Następnym krokiem będzie przebicie się łucznikami przez wieże obronne za mostem i zniszczenie warowni. Resztą zajmą się żołdacy buntowników :). Ale to dopiero początek atrakcji ;). W północno-zachodnim rogu mapy jest jeszcze dalsza część grodu. Zaatakujemy ją dopiero po zebraniu odpowiedniej armii.
Na razie zajmujemy się rozwojem miasta. Ponieważ nikt nie będzie już nas atakować, mamy dużo czasu na budowanie. Zagarnięty magazyn znajduje się dość daleko od "centrum", więc budujemy obok gospodę. Skoro jest jadłodajnia, nie może zabraknąć i zaplecza produkcyjnego. Na zachodzie (teren wykarczowany przez pierwszego drwala), budujemy odpowiednie struktury produkujące pożywienie.
Kawałeczek na wschód od zagarniętego spichlerza proponuję wybudować warownię. Ma to swoje dobre i złe strony. Rekruci muszą przejść spory kawałek, ale za to wojsko będzie miało bliżej do wroga, a on nie może czekać ;). Poniżej naszej warowni budujemy struktury produkujące oręż i zbroje.
Pamiętamy o tym, żeby trochę wcześniej zacząć szkolenie rekrutów (muszą przecież pokonać spory dystans!). Gdy zbierzemy odpowiednią armię, ruszamy do kanionu. Ustawienie naszych wojsk powinno wyglądać następująco:
Łucznikami prowokujemy wroga i uciekamy. Po chwili widzimy, jak wróg pada pod ciosami naszych mieczy oraz zasypywany jest gradem bełtów i strzał. W tej bitwie należy szczególnie uważać na kuszników wroga, którzy mogą sprawić nam niemiłą niespodziankę, nie zapomnijcie więc zapisać gry ;). Po wszystkim, łucznikami przebijamy się przez wieże obronne i kończymy, jakże krótki, żywot mieszkańców grodu Walheim.
Opracował: Tigikamil.
Opis drugi
Już na początku misji armia żołdaków Barona von Lauenburga stawia czoła potężnym oddziałom władcy Morbach i jego sojusznikowi. Nie musisz spieszyć na ratunek, gdyż nasz sojusznik poradzi sobie dzięki swej przewadze liczebnej. Twój towarzysz ma osadę na północy, bazującą na deskach (cóż dziwnego, skoro swą wieś ma na skraju lasu). Gdy żółty gracz już pozbędzie się oponentów, powinniśmy zająć się naszym przyszłym miastem.
Na północy mamy wybudowane dwie kopalnie żelaza. Górska ściana rozciąga się szeroko, tak że będziemy mieli możliwość budowania dużej ilości kopalń, gdy te pierwsze się już wyczerpią. Na zachodzie i na północnym-zachodzie od naszego spichrza mamy spore zasoby węgla. Jak nie trudno się domyślić, będziemy mogli śmiało tworzyć wojsko ciężkozbrojne. Ale to jeszcze nie teraz, ponieważ mamy w tej chwili zaledwie dwa główne budynki, którymi są spichrz i gospoda.
Rozgrywkę powinniśmy zacząć od postawienia szkoły. Zaleca się szybkie uwinięcie z tym budynkiem, toteż najlepiej postawić ją tuż przy długiej ulicy, która wiedzie do podnóży gór. Po wybudowaniu szkoły, leśniczówkę możemy usytuować nieopodal rosnących drzew na wschodzie, oczywiście ustawiwszy uprzednio kamieniołom przy złożach kamienia. Został jeszcze tartak i możesz graczu budować budynki gdzie i jak zechcesz. Powinieneś podczas stawiania pierwszych budowli dostać komunikat o opuszczonym spichrzu, w którym znajdziemy imponujące ilości węgla (w razie, gdybyśmy nie zauważyli tego jeszcze nie wydobytego).
W tym samym też czasie powinniśmy przygotować nasze oddziały na starcie z wojakami barona z Morbach, łaknącymi zemsty. Po paru minutach powinni pokazać się pierwsi wojownicy na moście. Zaleca się wtedy ustawienie swoich podopiecznych przy krańcu gór żelaznych tak, by łucznicy mogli się za nimi bezpiecznie ukryć. Topornicy będą ich osłaniać, a lekka jazda przyczai się nieopodal. Wrogie oddziały będą zmierzać dróżką w kierunku naszego sojusznika, jednakże jest to tylko zmyłka, gdyż zaraz się zawrócą i zaczną iść w naszą stronę. Nasi łucznicy będą mieli łatwy początek, gdyż wróg będzie szedł do nas gęsiego. Szybko pozbędziemy się pierwszych kilku żołnierzy, a oni nawet nie zdołają nas dotknąć. Oddziały niebieskiego i fioletowego gracza zmierzają w kierunku naszych kopalń żelaza, których naturalnie nie oddamy bez boju.
Fioletowy przeciwnik posiada pikinierów, których szybko pokonają nasi topornicy, wspomagani przez strzelców. Trzeba ich odwrócić w stronę północy, by mieli większe szanse na idących (pod osłoną piechurów z mieczem i halabardników) kuszników niebieskiego gracza. Oni mogą nam wyrobić najwięcej szkód. Ale jak już wspomniałem, woje idą gęsiego, tak więc jakieś tam szkody zdoła zrobić nasza kawaleria, która przyczaiła się niedaleko i czekała na tę właśnie okazję.
Pod koniec bitki - czy to będziemy wygrywać, czy przegrywać - ruszą żołdakowe posiłki od naszego sojusznika. Istnieje możliwość, że przed opisaną walką, gdy przeciwnicy idą na początku w stronę żółtego gracza, zahaczą przypadkiem o jego pilnujące dzielnie miasta oddziały. Wtedy to bitwa rozegra się właśnie tam i mimo przewagi liczebnej żołdaków nasz przyjaciel miałby małe szanse na wygranie tej walki. Ale jest to rzadkość, o której wspomniałem, gdyby już się komuś przytrafił taki numer.
Gdy zakończymy bitkę z w miarę pozytywnym efektem, kontynuujemy budowanie. Naturalnie trzeba wybudować gospodarstwa, jeżeli mamy w planie karmienie poddanych czym innym, niż wino. Są tu duże tereny i jak najbardziej nadają się na uprawę roli, czy winnych krzewów. Dużo miejsca na budowanie pozwala wznieść dużą liczbę młynów i piekarń.
W momencie skończenia się żelaza w danym miejscu, budujemy kolejną kopalnię wzdłuż góry i burzymy starą. Oczywiście otrzymamy odpowiednie powiadomienie o skończeniu się zasobów. Gdy już tak zbliżymy się poprzez budowanie dróg do czarnej ziemi, możemy zbudować śmiało kopalnię węgla. Nikt nie broni oczywiście przedtem tego zrobić, ale szkoda się fatygować i ciągnąć taką dróżkę gdzieś tam hen do węgla.
Po wzniesieniu kopalni węgla dostajemy możliwość budowania kuźni płatnerskiej i kuźni zbroi. Zalecam budowanie dużej ilości kopalń węgla, by zawsze go starczało. Jest on zasobem dostarczanym do przeróżnych budynków, więc musi być go zawsze w spichrzu pod dostatkiem. Atutem szybkiego transportowania zasobów (w tym i wspomnianego węgla), jest duża liczba pomocników. Fakt ten odstrasza na pewno wielu graczy, jednak przy dużej ilości szerokich dróg nie ma powodu do niepokoju, gdy łazić nimi będzie nawet siedemdziesięciu pomocników.
Nim ogarnie nas mania tworzenia nowego ekwipunku w kuźniach dla warowni oraz szkolenia co chwila rekrutów, winniśmy zainteresować się tym, że w spichrzu nieskończonej ilości złota nie ma i wypadałoby się zatroszczyć i o to dobro. Na południowym-zachodzie od naszego spichrza znajdują się odpowiednie góry, pod którymi zlecić można budowę kopalni złota. Niedaleko niej wzniesiemy mennicę, którą w menu budowania udostępni nam ukończona kopalnia złota.
I to tyle, jeśli chodzi o gospodarkę. Zostaje przed nami tylko przewodzenie naszymi żołnierzami. Gdy uzupełnimy ich braki po pierwszych walkach, będziemy gotowi na atak, to poczekamy na naszego sojusznika, który również uzupełniać będzie braki. Razem z nim przyjdzie czas ruszać na most prowadzący na wyspę z naszym wrogiem. To właśnie tam znajduje się słynne Morbach, to właśnie tam poleje się krew... ale to zaraz.
Najpierw trzeba zdobyć most. Gdy ruszysz wraz z sojusznikiem, będziesz mieć nikłe szanse na zwycięstwo. Szczególnie, że twój sojusznik na atak idzie gęsiego i jego jednostki będą padać od kamieni z wrogich wież. Trzeba wówczas wywabić wrogich żołnierzy za linię zasięgu wież, tak aby walka rozegrała się na moście. Dokonasz tego oczywiście za pomocą swych strzelców, którzy winni wspierać i przez całą walkę żółtego gracza i twych wojowników, ponieważ przez czas tworzenia nowej armii wróg nie spał. Jego siły także potężnie się zwiększyły.
Po zdobyciu mostu triumfalnie możemy wejść do miasta w celu zrobienia rzezi mieszkańców. Pomoże nam w tym sojusznik, który podczas tego procesu będzie nieraz wracał do miasta, lecz jedynie by nakarmić oddział lub uzupełnić go o kilku żołdaków. Po czym ruszy swoimi ludźmi po zwycięstwo.
Gdy uporamy się już z wioską w dolinie, zauważymy, że jednak chyba nie wszystko zostało zniszczone, Morbach byłby za łatwo zdobyty. Otóż to! Sam zamek lorda jest położony na szczycie góry, na którą musimy się z sojusznikiem dostać i wypłoszyć stamtąd ciężkozbrojne oddziały kuszników, mieczników i kawalerii. Tu również nie zaleca się wojować na terenach przeciwnika, gdyż wieżyczek w swoim małym obozie ma sporo, jak na obronę. Jeżeli nie jesteśmy w posiadaniu dużej armii, możemy rekrutować nowych żołnierzy, nie lękając się, że oddziały Morbach ruszą na nas podczas tej rozgrywki. Jednakże nieraz szkoda tracić mięsa armatniego, jakim jest nasz drogi sojusznik i patrzeć jak jego podwładni giną od kamieni z wrogich wież, nawet nie zbliżywszy się do nich. Podczas tej ostatniej bitwy bardzo się nam przyda.
Tak więc szkolimy potrzebne nam oddziały i ruszamy na szczyt góry. Wywabiamy jak najdalej od wież niebieskich żołnierzy i lejemy się z nim na swój sposób. Potem pozostaje nam tylko zburzenie budynków i wybicie pomocników.
Opracował: Khelben.